Pierwsza noc w Irlandii mineła dość spokojnie, jeszcze pod dachem więc luz. Ksiądz u którego śpimy rano odprawił nam przed śniadaniem Mszę świętą, trochę to była dziwna Msza jak się nie zna języka ale spoko na czuja zadzwoniłem dzwonkiem w odpowiednim momencie. Po śniadaniu prześliśmy do pobliskiej szkoły podstawowej gdzie mieliśmy spotkanie z dzieciakami, Jasiek opowiadał im o naszej wyprawie i o tym w jakim celu przyjechaliśmy do Irlandii. Ciasteczka kawusia od początku rozpieszczają nas w Irlandii.
Fot.1 Wnętrze kościoła Fot.2 Nasza grupa przed szkołą.
Po spotkaniu wracamy na teren szkoły przy plebanii robimy kanapki i zbieramy się do Marley Parku gdzie ma nastąpić oficjalny strart wyprawy. W parku meldujemy się po 13tej
Fot 3. Symboliczne przejście początek szlaku "Wicklow Way" Fot 4. Gruopa dzieci z opiekunamy i nasz gruba piersze kroki wyprawy
Fot 5. Staw w Parku Marleya Fot 6. Drzewo domek czarownic lub aniołków.
pierwsze 2 km rundki po parku towarzyszą nam dzieciaki z koła turystycznego szkoły przy której jest kościół i plebania.
Ciekawe sytułacje z dzieciakami bo nigdy nie wiadomo czy to dziecko polaków czy irlandczyków:) Po przejściu parku żegnamy
się z dzieciakami i ruszamy na południe już na wzgórza w obrzeżach i poza Dublin. Widoki stają się coraz ciekawsze,
dla mnie w tym miescu jest niesamowite to że będąć na wzgórzach czy już szlaku górskim mogę podziwiać wybrzeże morza
Irlandzkiego oraz całe miasto Dublin.
Droga staje się coraz ciekawsza na szlaku pojawiają się poprzeczne rowy, które przysparzają nieco trudności towarzyszą wędrówki. W ten pierwszy dzień mieliśmy jeszcze luzy.
Końcówlka dnia strocę się zamotała część grupy w której i ja byłem pomyliła drogę przez co wędrówka wydłużyła się o dobre pół godziny a nawet i może godzinę szukanie zasięgu w lesie. Mimo to wszystko skończyło się jednak szczęśliwie i na pierwszą noc w trasie udaje nam się przenocować u skautów w domku:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz