sobota, 18 maja 2013

Horyzont Wicklow 2013 - przygotowania

Historię tą muszę zacząć od pierwszego spotkania i wyjazdu ekipy "Niepełnosprawni w górach - razem na szczyty" to właśnie od jesiennego wyjazdu w Izery na Wysoką Kopę rozpoczyna sięmoja obecna przygoda z górami. Wcześniej były to wypady raz w roku na tydzień, od jesieni
jestem w górach co miesiąc są to niezapomniane i niepowtarzalne przezycia. Sczegolnie moje pierwsze zimowe wyjścia w góry, Góry, Orlickie i Bystrztyckie - zaczarowany niczym baśniowyświat zimowych gór, świetokrzyskie - zimno mrożno ok -15 no i niezapomniany Śnieżnik na granicy extremy sypiący śnieg i niesprzyjające warunki pogodowe. Własnie po tym wyjeżdzie otzymałem od Tomka maila z zaproszenie do złożenia zgłoszenia na wyprawę do Irlandii w góry Wicklow pomyślałewm że to coś dla mnie zawsze marzyłem o wyjściu w góry na kilka dni i spaniu w schronisku lub namiocie a po Śnieżniku nabrałem jeszcze większej ochoty na taką wyprawę. No i poszło wysłałem maila na początku marca i jakoś sam nie wierzyłem w to że ja mogę być wybrany do ekipy ale przyszedł dzień otwieram poczte i czytam maila "Z wielką radością chcę poinformować, że Twoje zgłoszenie zostało zakwalifikowane! Witaj w ekipie :-)" wow a jednak się udało wiec trzeba się szykować na wielką wyprawę jak narazie nawiekszą w moim życiu.

Początek kwietnia spotkanie organizacyjne w Krakowie poznaje resztę czołków ekipy jest nas 10 osób niepełnosprawnych + 3 osoby zdrowe z głównej ekipy. Cała wyprawa organizowana jest przez Fundację Jaśka Meli "Poza horyzonty". na spotkaniu omawiamy wszystkie szczegóły wyjazdu poznajemy się rozmawiamyze sobą. Po tym spotkaniu zaczyna się ból głowy pod tytółem jak się zapakować co zabrać co kupić. Cała ta akcja ciągnie się ok miesiąca aż do początku maja kiedy wysłałem kurierem mój bagaż - wór transportowy 100l. Może i lepiej że pojechał on wcześniej bo już nie myśle czy dobrze spakowałem czy czegoś nie zapomniałem jest jak jest i już tak musi być. Tylko do samolotu Został mi się spóżniony śpiwór,który szedł chyba pieszo do mnie z Krakowa hehe i nie zdążyłem go zapakować do dużego wora. Może niema tego złego bo mam dwa a stary posłuży jako dodatkowy podkład na karimateb więc luz. Mamy wekend do startu wyprawy zostało już kilkadziesiąt godzin, w miarę możliwości chcę spisać pamiętnik tej wyprawy czy mi się uda zobaczymy:D Aktualne wpisy z wyprawy będą na stronie Fundacji: moje wspomnienia zapiski i miejmy nadzieje świetne fotografie ukażą się po 5 czerwca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz