sobota, 18 października 2014

sobota, 28 czerwca 2014

Niepełnosprawni w górach razem na szczyty, Rysy za pięć dwunasta!!!

Piątek godziny popołudniowe chodzimy z Matim po galerii krakowskie czekając na zbiórkę i wyjazd w tatry, dzwoni telefon Matiego
- tak jest koło mnie
daje mi telefon i słyszę Magdę szefową projektu razem na szczyty
- Marcin chcesz wejść na RYSY???? zwolniło się miejsce!!!!
Strzeliło to we mnie jak piorun mieszane uczucia ale idę na żywioł wchodzę w to
Ostatnie zakupy w Galerii i idziemy na zbiórkę na dach-parking Galerii skąd ruszamy autami do schroniska Głodówka. W schronisku spotykamy całą ekipe Razem na szczyty tym razem dzielimy się na trzy ekipy - morskie oko, szpiglasowy wierch no i oczywiście rysy. Po godzinie 19 tej ruszamy autami na Słowacje by po godzinie dojechać do parkingu pod popradzkim jeziorem. Dalej już nocą ruszamy do schroniska nad samym jeziorem mamy ok godziny drogi. W schronisku jesteśmy koło 23 zakwaterowanie i odprawa przed sobotnim atakiem na najwyższy szczyt polski.


Sobota pobudka o godzinie 6 rano śniadanie pakowanie i po 7 ruszamy z pod schroniska popradzkie pleso. Zaraz na początku można się trochę dociążyć specjalnymi stelażami do przenoszenia np wody czy produktów potrzebnych w schronisku pod rysami, za taką usługę możemy w schronisku liczyć na cherbatkę z wkładką. Ruszamy w dolinę Mięguszowicką niebieskim szlakiem. Droga jest przyjemna dosć szeroka, tą dolinką przez potok wędrujemy ok godziny aż do rozwidlenia szlaków.
Na rozstaju szlaków skręcamy na szlak czerwony prowadzący wprost do celu naszej wędrówki ale zdajemy sobie sprawę ze nie będzie to lekka wędrówka ale śmiało ruszamy pod gorę. Podążamy dość krętym szlakiem pod górę coraz wyżej i wyżej aż do Żabich stawów leżących na wysokości 1920 m.n.p.m. Od progu stawów zaczyna się prawdziwa zabawa, najpierw jest to śnieg leżący nad zamarzniętymi jeszcze stawami a zaraz za nimi pierwsze konkretne podejście.








fot. 4. Żabie stawy. fot 5. takie nachylenie miało podejscie za żabimi stawami

Do pokonania tego jeszcze zaśnieżonego podejścia wspierający naszą akcję wolontariusze zainstalowali nam linę poręczową która ma nam ułatwic podejscie. Zanim zabierzemy się za podejście trzeba założyć uprząż, przejsć przyspieszone szkolenie z prusikowania i jazda pod górę. Podejście jest dla mnie cieżkie, ślizgam się i walczę z tym podejściem, pomaga mi Maciek samemu byłoby jeszcze gorzej. Po podejsciu do ściany pod górę zaczyna się wędrówka po łańcuchach i przepinanie co kilka metrów karabinków i prusików. Tak mijamy scianę z łańcuchami i zaczynamy podchodzić pod chatę pod rysami. Szla jest dość stromy i kamienisty, za naszymi plecami rozpościera się widok na żabie stawy i cześc Mięguszewickiej Doliny. Ostatnie metry pod chatą znów w śniegu na szczęcie w chacie mogę odsapnąć posilic się nieco.
Jest godz 12:30 do szczytu pozostaje nam około godziny drogi częśc grupy jeszcze nie dotarła do chaty, jest decyzja atakujemy szczyt w okrojonym 6 osobowym składzie plus osoby towarzyszące. Wychodzimy ze schroniska spoglądam na podejście na przełęcz waga i zwątpienie czy dam rade?? śnieg dośc stromo, dziele się z moimi obawami z Agą i zaczynam podchodzić na czele grupy. Na szczęście nie taki diabeł straszny na przęłęcz Waga znajdującej się na wysokości 2340 m.n.p.m. Zmęczenie coraz bardziej odczuwalne ale jest świadomość że szczyt już coraz bliżej. Z wagi ruszamy po skałach na których na szczęście zdażył już stopnie śnieg pierwszy wieszchchołek okazuje się nie być rysami ale tuż za nim ukazuje się cel naszej wedrówki. Trzeba tylko nieco zejść w dół by stanąć pod ostatnim podejściem na dach polski.
Zejścia jak zawsze są dla mnie ciężkie w momencie kiedy ju jest tylko ostatnie podejsście czuje jak sił brakuje już ale szczyt jest na wyciągniecie ręki wiec to mnie pcha pod górę. Kolejne skałki i w końcu upragniony skraj najwyższej góry w Polsce to jest już to!!!!!!!!! tamto uczucie pozostanie ze mną na zawsze siedzę na szczycie najwyższej góry w Polsce!!!!!!!! widoki powalają żabie stawy malutkie z tej perspektywy. Na szczycie jest sporo ludzi nie mam siły i ochoty ruszyć się parę metrów dalej a przy okazji zobaczyć Morskie oko i Czarny staw po polskiej stronie ale już myslę że to dopiero połowa sukcesu bo z rysów trzeba jeszcze zejść. Nie było to dla mnie łatwe zmęczenie coraz większe dawało się we znaki. Od przełęczy Waga do schroniska chata pod rysami odcinkami zjezdzałem na tyłku. Bardzo odczuwałem ból w nogach, a przed nami jeszcze była walka na poręczówkach ponad żabimi stawami. Jakoś dość wolno ale do przodu podążaliśmy do schroniska popradzkie pleso do którego dotarliśmy ok. godzinie 20tej. Przebranie zjazd do parkingu i wracamy do Polski do głodówki gdzie czeka na nas reszta ekipy, która była dziś na Morskim oku i Szpiglasowym Wierchu. Wieczór mija na podsumowaniach całego projektu i podziękowaniach. Niedziela śniadanie i powrót do domu. Był to niezapomniany wyjazd udało mi się spełnić marzenie stanąłem na najwyższym szczycie Polski co będzie dalej hmmm tego nikt nie wie.

piątek, 9 maja 2014

TATRY - Morskie oko oraz wpół do Czarnego stawu

Po dniu odpoczynku, który minął nam na relaksie w termach Szaflary, ruszamy znów na szlak. W ten ostatni dzień wędrówki jedziemy busem do Palenicy Białczyńskiej. Tu zaczyna się chyba najbardziej uczęszczany szlak na Morskie Oko. Start dość żwawy idzie nam się dobrze i szybko. Wodogrzmoty Mickiewicza osiągamy po nieco ponad pół godziny marszu. Niebawem za Wodogrzmotami docieramy do skrótów. Scinka-skróty minęły szybko ale za nią zaczęło się!! Wędrujemy wydaje się że już za chwile będziemy nad morskim okiem a tu pudło druga kręta cięgnie się i ciągnie.


No ale wkońcu z niezłym czasem docieramy do Morskiego Oka w 1:35h czystego czasu marszu. Jest chwila na odsapnięcie kanapeczka no i .. Kierunek Czarny Staw pod Rysami.


Ruszamy Lewą stroną Morskiego oka by po 20 minutach stanąć pod zasadniczym podejściem pod Czarny Staw. No to wio lecz po stu metrach podejścia wymiękam nie był to mój dzień:( mijają nas ludzie wracający z czarnego stawu mówią że jest ślisko to mi pomogło
a raczej miało usprawiedliwić mnie że wracam. Kolega wszedł na czarny staw który był zawarznięty.



Ja spokojnie zeszyłem do Morskiego Oka i po powrocie kolegi dokończyliśmy kółko wokół Morskiego Oka.

Dwoista Sikawa

Krótki odpoczynek i wracamy w stronę Palenicy Białczańskiej. Powrót był już mało entuzjastyczny dla mnie cieżko się szło po asfalcie lekko z górki nogami uderzało się o podłoże co zmagało ból stóp. Kolega wstąpił z Wodogrzmotów Mickiewicza do schroniska Roztoka ja odpoczołem i poszedlem powoli dalej. W połowie drogi dogonił mnie Marcin i raszem doszliśmy do postoju busów i wróciliśmy do Zakopanego.

środa, 7 maja 2014

TATRY - Dolina Jawyrzynka, Hala Gąsiennicowa, Kasprowy Wierch

Znów pobudka po 6 rano dziś busem do Kuźnic i dalej szlakiem w dolinę Jaworzynkę pierwszy etap płaski aż pod siodłową perć skąd zaczynają się schody.


Mamy niezłe podejście i widoki na Jaworzynkę. Dochodzimy do przełęczy między kopami, od tego miejsca mamy lekko w dół do schroniska w hali gąsienicowej.




Po odpoczynku ruszamy na Czarny staw gąsienicowy, na tym odcinku jest już resztka śniegu co utrudnia marsz a miejscami zapadam się z lekka. Wkońcu docieramy do czarnego stawu



skąd decydujemy się na podejście na przełęcz karb jednak po 20 minutach podejścia po stromym i kamienistym szlaku spotykamy Parę która schodzi z karbu i mówi nam że jest wyżej ciężko. Trudna decyzja wracamy, cofamy się do hali gąsienicowej i co dalej? Chwila namysłu, atakujemy Kasprowy Wierch!! Żółtym szlakiem zaczynamy podejście. Drogę można określić jako w pierwszej części umiarkowaną a w drugiej ekstremalną. Resztki śniegu a co gorsza wiatr wiejący od stawów gąsienicowych znacznie utrudniał wędrówkę. Częściowo zbaczamy ze szlaku z powodu braku oznaczeń. Dopiero na przełęczy mamy wytchnienie i lżejsze podojcie juz pod kolejkę a z stamtąd już tylko 5 minut na szczyt.

Fot.Marcin G. - Para która też szła najpierw przed nami póżniej za, ona w adidasach ;d

Było ciężko umordowałem się ale zdobyłem w trudnych warunkach Kasprowy Wierch.

FOT. Marcin G.

Na dół zjezdzamy kolejką, zmęczeni stwierdzamy że dziś jemy na mieście.

Mapka dzisiejszej trasy

wtorek, 6 maja 2014

TATRY - Doliny Kościeliska i Chochołowska

wtorek
wstajemy o 6 za oknem pogodne niebo zwiastujące świetny dzień. śniadanie i wyjście, dziś kierujemy się busem do kir. Ruszamy z Kirw dolinę kościeliską odraz rzucają się w oczy skutki zimowej wichury szalejąca w tym rejonie.



Doliną tą idzie na się spokojnie po niecałych dwóch godzinach docieramy do schroniska ornak gdzie robimy sobie przerwę.



Dalej już lekko nie było na Iwanicką przełęcz podejście dawało w kość. Po godzinie doszliszmy na Iwanicką na której były jeszcze krokusy.





Dalej do doliny chochołowskiej w dół po zniszczonym zrytym powalonymi drzewami. Na tym odcinku spotykamy dwie ekipy które mówią ze niżej jest jeszcze gorzej odcinkami szlaku nie było.



Wkońcu docieramy do doliny chocholowskiej, dalej idziemy do schroniska na polanie chochołowskiej, niestety już nie ma na niej pięknych krokusów.





Kolejny zasłużony odpoczynek po nim powrót do wylotu doli i powrót do Zakopanego na godzinę 17tą.

Zapisz gps drogi którą przeszliśmy

niedziela, 27 kwietnia 2014

Niepełnosprawni w górach - Razem Na Szczyty, Beskid Makowski - Lubomir

Dawno nie byłem z ekipą RNS-u na wyprawie stęskniłem się troche za ludzikami z wielką radością ruszyłem tym razem do Krakowa
i to nietypowo bo pociągiem i po raz pierwszy z Mateuszem. Spokojnie sie wyspałem do 6 rano. Na pociąg do Łodzi-chojny dojeżdzam z Bedonia, tuż przed 9tą przyjeżdza na Chojny pociąg relacji Poznań - Kraków którym już jedzie Mateusz dołączam do niego i wspólnie jedziemy do Krakowa. Podróż mija dość szybko jak na polskie realia 3:20 to niezly czas.
Do Krakowa dopieramy pare minut po hejnale z wieży mariackiej, z pociągu udajemy sie do poczekalni dworca autobusowego w którym czeka już większość naszej ekipy. Powitania uściski i niebawem całą ferajną udajemy się przed galerię krakowską skąd zabiera nas busik. Z Krakowa kiedujemy się do Węglówki urokliwej wioseczki położonej między Myślenicami a Rabką. Docieramy do dolnego kościoła w Węglówce przy którym znajduje się osrodek rekolekcyjny dziś tu będziemy nocować. Zaczynamy dość nietypowo bo obiadem:D Po nim mamy czas wolny ja z kilkoma osobami gram w grę planszową. Do wyjscia na Lubomir zbieramy się po godzinie 17tej dojeżdzamy ok 2 km na parking na przełeczy i ruszamy na szlak prowadzący na szczyt.
Początek szlaku asfaltowy ok 500m pożniej już tradycyjne kamyczki. Na szlaku znajdują się tablice tematyczne są one związane z astronomią już po drodze przygotowujemy się na to co będzie na szczycie góry. Przy drugim naszym postoju Możemy podziwiać piekną Panoramę beskidu wyspowego.
Dalsza Trasa ma dwa zasadnicze trudniejsze podejscia, idziemy przez las ale ciągle pod góre.

Po odzinie 20tej docieramy na szczyt Lubomira na którym znajduje się opserwatorium astronomiczne
Tradycyjna grupowa fotka juz po zmroku a po niej podbój kosmosu;d zostajemy ugoszczeni grilem w holu opserwatorium po jedzonku obejrzeliśmy "arcy ciekawy film" o historii założenia tegoż opserwatorium na Lubomirze. Po projekcji w grupkach 5 osobowych oglądamy przez tekleskop jowisza i jego księżyce. Póżniej kierownik opserwatorium pokazywał nam gwiazdozbiory i opowiadał o nich. W drogę powrotną ruszamy ok godziny 23ciej zejscie poszło nam dosć szybko, na nocleg docieramy ok 1 w nocy.
Niedzielne przedpołudnie upływa nam na Mszy św. Oglądaniu pokazu slajdów Ani z jej wypraw na szczyty Korony gór polskich. Po godz. 13tej rozjezdzamy sie do domów czyli Kraków i pociągiem do Łodzi w domu jestem przed 20tą.

Mapa z zaznaczonym szlakiem naszej wędrówki