sobota, 28 czerwca 2014

Niepełnosprawni w górach razem na szczyty, Rysy za pięć dwunasta!!!

Piątek godziny popołudniowe chodzimy z Matim po galerii krakowskie czekając na zbiórkę i wyjazd w tatry, dzwoni telefon Matiego
- tak jest koło mnie
daje mi telefon i słyszę Magdę szefową projektu razem na szczyty
- Marcin chcesz wejść na RYSY???? zwolniło się miejsce!!!!
Strzeliło to we mnie jak piorun mieszane uczucia ale idę na żywioł wchodzę w to
Ostatnie zakupy w Galerii i idziemy na zbiórkę na dach-parking Galerii skąd ruszamy autami do schroniska Głodówka. W schronisku spotykamy całą ekipe Razem na szczyty tym razem dzielimy się na trzy ekipy - morskie oko, szpiglasowy wierch no i oczywiście rysy. Po godzinie 19 tej ruszamy autami na Słowacje by po godzinie dojechać do parkingu pod popradzkim jeziorem. Dalej już nocą ruszamy do schroniska nad samym jeziorem mamy ok godziny drogi. W schronisku jesteśmy koło 23 zakwaterowanie i odprawa przed sobotnim atakiem na najwyższy szczyt polski.


Sobota pobudka o godzinie 6 rano śniadanie pakowanie i po 7 ruszamy z pod schroniska popradzkie pleso. Zaraz na początku można się trochę dociążyć specjalnymi stelażami do przenoszenia np wody czy produktów potrzebnych w schronisku pod rysami, za taką usługę możemy w schronisku liczyć na cherbatkę z wkładką. Ruszamy w dolinę Mięguszowicką niebieskim szlakiem. Droga jest przyjemna dosć szeroka, tą dolinką przez potok wędrujemy ok godziny aż do rozwidlenia szlaków.
Na rozstaju szlaków skręcamy na szlak czerwony prowadzący wprost do celu naszej wędrówki ale zdajemy sobie sprawę ze nie będzie to lekka wędrówka ale śmiało ruszamy pod gorę. Podążamy dość krętym szlakiem pod górę coraz wyżej i wyżej aż do Żabich stawów leżących na wysokości 1920 m.n.p.m. Od progu stawów zaczyna się prawdziwa zabawa, najpierw jest to śnieg leżący nad zamarzniętymi jeszcze stawami a zaraz za nimi pierwsze konkretne podejście.








fot. 4. Żabie stawy. fot 5. takie nachylenie miało podejscie za żabimi stawami

Do pokonania tego jeszcze zaśnieżonego podejścia wspierający naszą akcję wolontariusze zainstalowali nam linę poręczową która ma nam ułatwic podejscie. Zanim zabierzemy się za podejście trzeba założyć uprząż, przejsć przyspieszone szkolenie z prusikowania i jazda pod górę. Podejście jest dla mnie cieżkie, ślizgam się i walczę z tym podejściem, pomaga mi Maciek samemu byłoby jeszcze gorzej. Po podejsciu do ściany pod górę zaczyna się wędrówka po łańcuchach i przepinanie co kilka metrów karabinków i prusików. Tak mijamy scianę z łańcuchami i zaczynamy podchodzić pod chatę pod rysami. Szla jest dość stromy i kamienisty, za naszymi plecami rozpościera się widok na żabie stawy i cześc Mięguszewickiej Doliny. Ostatnie metry pod chatą znów w śniegu na szczęcie w chacie mogę odsapnąć posilic się nieco.
Jest godz 12:30 do szczytu pozostaje nam około godziny drogi częśc grupy jeszcze nie dotarła do chaty, jest decyzja atakujemy szczyt w okrojonym 6 osobowym składzie plus osoby towarzyszące. Wychodzimy ze schroniska spoglądam na podejście na przełęcz waga i zwątpienie czy dam rade?? śnieg dośc stromo, dziele się z moimi obawami z Agą i zaczynam podchodzić na czele grupy. Na szczęście nie taki diabeł straszny na przęłęcz Waga znajdującej się na wysokości 2340 m.n.p.m. Zmęczenie coraz bardziej odczuwalne ale jest świadomość że szczyt już coraz bliżej. Z wagi ruszamy po skałach na których na szczęście zdażył już stopnie śnieg pierwszy wieszchchołek okazuje się nie być rysami ale tuż za nim ukazuje się cel naszej wedrówki. Trzeba tylko nieco zejść w dół by stanąć pod ostatnim podejściem na dach polski.
Zejścia jak zawsze są dla mnie ciężkie w momencie kiedy ju jest tylko ostatnie podejsście czuje jak sił brakuje już ale szczyt jest na wyciągniecie ręki wiec to mnie pcha pod górę. Kolejne skałki i w końcu upragniony skraj najwyższej góry w Polsce to jest już to!!!!!!!!! tamto uczucie pozostanie ze mną na zawsze siedzę na szczycie najwyższej góry w Polsce!!!!!!!! widoki powalają żabie stawy malutkie z tej perspektywy. Na szczycie jest sporo ludzi nie mam siły i ochoty ruszyć się parę metrów dalej a przy okazji zobaczyć Morskie oko i Czarny staw po polskiej stronie ale już myslę że to dopiero połowa sukcesu bo z rysów trzeba jeszcze zejść. Nie było to dla mnie łatwe zmęczenie coraz większe dawało się we znaki. Od przełęczy Waga do schroniska chata pod rysami odcinkami zjezdzałem na tyłku. Bardzo odczuwałem ból w nogach, a przed nami jeszcze była walka na poręczówkach ponad żabimi stawami. Jakoś dość wolno ale do przodu podążaliśmy do schroniska popradzkie pleso do którego dotarliśmy ok. godzinie 20tej. Przebranie zjazd do parkingu i wracamy do Polski do głodówki gdzie czeka na nas reszta ekipy, która była dziś na Morskim oku i Szpiglasowym Wierchu. Wieczór mija na podsumowaniach całego projektu i podziękowaniach. Niedziela śniadanie i powrót do domu. Był to niezapomniany wyjazd udało mi się spełnić marzenie stanąłem na najwyższym szczycie Polski co będzie dalej hmmm tego nikt nie wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz