poniedziałek, 27 września 2010

Gorce, Pieniny

DZIEN 1 PRZYJAZD
Z Łodzi wyjechaliśmy o 7:30 do Krakowa dojechaliśmy przed hejnałem z wieży mariackiej przy większych chęciach i pośpiechu moglibyśmy wysłuchać hejnału na krakowskim rynku. Wybraliśmy jednak dworzec autobusowy gdzie mieliśmy dwu godzinny postój, zakupy na jutrzejsze śniadanie i oczekiwanie na Mariusza. Godzina 14:00 ruszamy z kraka do Szczawy naszej bazy wypadowej jedziemy busem 20 osobowym dość napakowanym ale jest dobrze bo siedzimy na tyłach  tylko ja niezbyt szczęśliwy bo klimatyzacja powiewa na mnie zimnym powietrzem. Do Szczawy docieramy o godz. 15:30 wysiadamy na początku wioski i pojawia się problem bo nasz nocleg jest oddalony o ok. 2 km. Wiec nie ma innej rady jak dojść co to dla nas 15 min. I byliśmy koło kościoła naprzeciwko którego znajdowała się nasz kwatera. Po rozpakowaniu i kolacji wyszliśmy na obchód naszej wioski, małe zakupy w markecie. Nie obyło się bez spotkania z owcą i baranem oraz bardzo „przyjaznymi” psami, ale uszliśmy cało z opresji. Powrót na kwaterę seansie filmowy na dobry początek wyjazdu .
DZIEŃ 2 SZCZAWNICA - PALENICA

Ten dzień zaczął się dość leniwie i takim cały był pobudkę o 9 rano nawet tak nie można nazwać, godz. 11:00 spełnienie niedzielnego obowi ązku po, którym zamierzaliśmy przejechać ze Szczawy do Szczawnicy, ot taka słowna podróż. Niestety przed godz. 13 nie zastaliśmy żadnego autobusu do Szczawnicy, a następny był dopiero za godzinę wiec wróciliśmy na kwaterę. Po powrocie na przestanek autobusowy było już lepiej byli inni podróżni i autobus punktualnie przyjechał i po chwili jechaliśmy już do Szczawnicy. Podróż trwała około 40 min. Gdy dotarliśmy do Szczawnicy udaliśmy się do kolejki linowej na Palenicę która była planem na dziś. Zakupiliśmy bilety i już po chwili siedzieliśmy całą naszą czwórką na wyciągu. Po wieździe na palenicę 719 m.n.p.m. udaliśmy się na górę Szafranówkę 749 m.n.p.m. po drodzę podziwialiśmy przepiękne górskie krajobrazy robiliśmąy cudowne fotografie.

Wróciliśmy do górnej stacji na Palenicy, zjechaliśmy na dół do Szczawnicy, pospacerowaliśmy po mieście, zjedliśmy oscypki oraz „oscypkowy makaron” i wróciliśmy autobusem do Szczawy.


DZIEŃ 3 GORC

Po śniadaniu spakowaliśmy nasze plecaki i ruszyliśmy na Gorc drugi co do wysokości szczyt Gorców. Szlak zaczynał się kilkanaście metrów od naszej kwatery. Szliśmy najpierw asfaltem i jak to w górach bywa droga stawała się coraz gorsza, ostrzejsza i trudniejsza. Po prawie dwóch godzinach marszu dotarliśmy do nowej polanki gdzie zrobiliśmy sobie postój by po chwili ruszyć dalej. Niestety dalsza droga zapowiadała się tragicznie bo szlak prowadził błotnistą drogą po której jeżdżą maszyny leśników. Właśnie wtedy nadszedł krytyczny moment podjęcia decyzji czy idziemy dalej czy wracamy się. Karola i Aga był zdecydowane wracać Mariusz się wahał ale po chwili stwierdził że wraca no i ja zostałem sam. Decyzja nie była łatwa ale nie po to przyjeżdżałem w góry żeby odpuszczać. Więc wziąłem mapę od Mariusza i powędrowałem po błocie dalej. Po ok. 20 minutach marszu po błocie okazało się że szlak odbija w bok i błoto zostawiam  wiec moja decyzja okazała się trafna że zaryzykowałem samotny marsz dalej. Pierwszą panoramą był szczyt Głębiniec 1066 m.n.p.m. kolejnym za 15 min Gorc Kamienicki 1160 m.n.p.m z pięknym widokiem na miejscowość Kamienica z drogiej zaś strony wyłonił się już sam szczyt Gorc. Doszedłem do zbocza Gorca ale uznałem że to chyba nie jest jeszcze to wejście bo wyglądało to na zjazd dla rowerów więc poszedłem dalej. Lecz po miejsca. Po wejściu pod górę okazało się że to jest właśnie to niepozorny szczyt Gorc 1228 m.n .p.m który właśnie zdobyłem.

Po małym odpoczynku, sesji zdjęciowej i rozmowie z rowerzystą, który wjechał na Gorca rowerem udałem się tą samą drogą z powrotem. Tym razem tak jak myślałem najtrudniejszy był błotny odcinek na szczęście kijki się sprawdziły i bardzo mi tutaj pomogły. Gdy doszedłem do nowej polany wiedziałem że najgorsze już za mną tu mały odpoczynek i dalej w dół. Niestety zmęczenie i boląca kostka lewej nogi dawały się we znaki co spowolniło mój marsz ale cały i zdrowy wróciłem na kwaterę po prawie samotnej ekstremalnej górskiej wyprawie.
FILMOWA PREZENTACJE ZDJĘĆ Z GORCÓW









W połowie drogi na Gorc


Zarośniety szczyt Gorca


widoki z Gorca


Powrót z gorca


Wszystkie zdjęcia z Wyprawy na Gorc (kliknij zielony przycisk by uruchomić)

DZIEŃ 4 WĄWÓZ HOMOLE I WYSOKA

W Jaworkach zjawiliśmy się przed godziną 11-tą po przejechaniu autobusami ze Szczawy do Szczawnicy i dalej do Jaworek. Wejście do wąwozu było piękne szliśmy po skałach obok strumyków na których przerzucone były kładki.

Po przejściu przez wąwóz zatrzymaliśmy się w chatce góralskiej na mały odpoczynek.

Dalsza droga prowadziła coraz wyżej aż zmieniła się w wąską coraz ostrzejszą ścieżkę. Tak doszliśmy do góry porośniętej lasem gdzie jak się okazało szlak był bardzo stromy i kamienisty spiszmy tak do samego szczytu ok. 30 min. Przed którym były dwa tarasy widokowe na tatry i Trzy Korony. Zdobycie najwyższego szczytu Pienin – Wysoka 1050 m.n.p.m.

Zejście okazało się trudniejsze niż samo wejście skały były śliskie, na szczęście kijki bardzo się tu przydały dużo mi pomogły. Po przejściu najtrudniejszego odcinka poszło już na luzie. Dzień był udany, choć zmęczeni ale mimo wszystko szczęśliwi wróciliśmy na kwaterę do Szczawy.
Wejście do Wąwozu Homole




Węwozowas ścieżyna




Widoki na Tatry z Vysokiej






Pozostałe zdjęcia z wąwozu Homole i Vysokiej (kliknij zielony przycisk by uruchomić)

DZIEŃ 5 PRAWIE TURBACZ

Ten dzień niestety nie należał do udanych bo choć wybrałem się do Rzek i dalej szlakiem na Turbacz to po godzinie marszu stwierdziłem że nie dam rady. Fakt że w nogach już miałem dwa dni i to że w jedną stronę czas przejścia był ok. 4h, a do tego już byłem na Turbaczu przesądził o tym że postanowiłem się wrócić. Jedynym wartym odnotowania miejscem gdzie doszedłem jest „Papieżówka”- chatka gdzie Jan Paweł II często bywał i nocował. Jakieś 30 min za nią podjąłem decyzję o powrocie.


DZIEŃ 6 ZAMEK W NIEDZICY

Dziś dzień odpoczynku wiec coś na luzie. Pojechaliśmy do Niedzicy zwiedzić zamek, byliśmy tam ok. 11 był mglisty dzień ale nie przejmując się tym zaczęliśmy zwiedzać. Gdy wyszliśmy na jeden z tarasów widokowych zobaczyliśmy fantastyczny widok opadająca mgła na tle gór i w dole jezioro dawało fenomenalny widoki i świetne zdjęcia.

Gra światła promieni słonecznych to wszystko sprawiło że z zachwytu nie mieliśmy ochoty opuszczać zamku. Po jego zwiedzeniu poszliśmy jeszcze na tamę porobić fotki zamku w Niedzicy i Czorsztynie. Ten dzień odpoczynku od górskich wędrówek nie był dniem straconym.


Cudowny efekt mgły nad zalewem czorsztyńskim






Ruiny zamku Czorsztyn


niedzica widziana z Tamy


Pozostałe zdjęcia z zamku i zalewu (kliknij zielony przycisk by uruchomić)

FILMOWA PREZENTACJA ZDJĘĆ Z PIENIN:


DZIEŃ 7 TRZY KORONY

Ostatni dzień naszych górskich wędrówek i ostatni szczyt do zdobycia Trzy Korony – drugi co do wysokości szczyt Pienin. Do Krościenka doje chachaliśmy ok. 10:30 i prosto z dworca uderzyliśmy na szlak. Pierwsze 30 minut dość ostro pod górę, następnie Doś płasko jak na podejście na szczyt górski iście ścieżka w parku jedynie ostatnie 20 min już ostrzejsze ale to i tak nie było takie trudne. Na szczycie jest możliwość wejścia na skałę widokową nad przełomem Dunajca mimo że jest to wiszący most nad przepaścią było warto bo widoki cudowne nawet wiejący wiatr nie zniechęcał do pobytu na tej skale.

Po odpoczynku na szczycie zeszliśmy do ruin zamku pienińskiego a następnie częściowo tą samą drogą do Krościenka, była godzina 14:30 jak doszliśmy do dworca. Następnie udaliśmy się do Szczawnicy na małe conieco by przed 18 wrócić do Szczawy.


Podejście łagodne prawie jak w parku




Przed szyczytem - Dunajec


Widoki ze szczytu


przełom Dunajca


Pozostałe zdjęcia z wejścia na Trzy Korony (kliknij zielony przycisk by uruchomić)

DZIEŃ 8 POWRÓT

Niestety ż żalem opuszczaliśmy Szczawę i nasze piękne góry to był wspaniały tydzień spędzony wśród pięknej przyrody z przyjaciółmi dla których tak jak dla mnie góry są czymś pięknym i jeszcze długo na pewno będziemy wspominać ten wyjazd. Po drodze zatrzymaliśmy się w Krakowie by odwiedzić naszego przyjaciela. Do łodzi wróciliśmy po 20tej.